Wprowadzenie zakazu handlu dokumentami kolekcjonerskimi w Polsce budzi skojarzenia z obowiązkową rejestracją kart SIM, która miała na celu wykluczenie anonimowości ich posiadaczy. Podobnie, zakaz handlu replikami dokumentów publicznych, wprowadzony nowelizacją ustawy o dokumentach publicznych, miał na celu ograniczenie wyłudzeń kredytów na podstawie fałszywych dokumentów. Jednak, jak pokazuje praktyka, pomysłowość sprzedawców takich dokumentów sprawia, że zakaz ten nie przynosi oczekiwanych efektów. Oferowanie replik dokumentów publicznych jest nadal możliwe, mimo formalnego zakazu. Sprzedawcy jedynie dostosowali swoje ogłoszenia, zaznaczając, że oferują repliki tylko na użytek własny. Tymczasem nikt nie sprawdza autentyczności danych podawanych przy zamówieniach.
Wprowadzenie tych regulacji miało stanowić podstawę do ścigania i karania procederu handlu replikami dokumentów, jednak w praktyce okazało się to niewystarczające. Wiceprezes Polskiej Izby Informatyki i Telekomunikacji, Wiesław Paluszyński, podkreśla, że aby realnie rozwiązać problem, należałoby całkowicie zabronić posiadania replik identycznych z prawdziwymi dokumentami. Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji tłumaczy, że zmiana ustawy miała na celu jedynie stworzenie podstaw prawnych do ścigania tego typu działalności, a za jej egzekwowanie odpowiedzialne są organy ścigania.
Jednak trudności w egzekwowaniu tych przepisów wynikają z łatwości, z jaką można ominąć zakaz, np. rejestrując domeny w egzotycznych krajach. Przykład ustawy hazardowej, która skutecznie wyeliminowała strony oferujące nielegalne zakłady, pokazuje, że skuteczne działanie w tej sferze jest możliwe, ale wymaga zdecydowanych i konsekwentnych działań. Tymczasem w przypadku dokument kolekcjonerski, straty ponoszone przez obywateli nie są wystarczająco dużą motywacją do wprowadzenia równie surowych środków.
Nowelizacja ustawy o dokumentach publicznych, która weszła w życie 12 lipca 2019 roku, wprowadziła artykuł 58, który przewiduje kary za wytwarzanie, oferowanie, zbywanie lub przechowywanie replik dokumentów publicznych w celu zbycia. Mimo to, proceder ten nadal jest kontynuowany, a sprzedawcy dostosowali swoje ogłoszenia, by formalnie spełniać nowe wymogi, jednocześnie nie rezygnując z działalności.
W praktyce oznacza to, że mimo formalnego zakazu, repliki dokumentów nadal są dostępne w sprzedaży, co stanowi poważne zagrożenie dla bezpieczeństwa obywateli. Oszuści wykorzystują te dokumenty do wyłudzania kredytów i innych przestępstw, co naraża niewinne osoby na poważne straty finansowe.
Problem ten wymaga zdecydowanego podejścia ze strony ustawodawcy i organów ścigania. Konieczne jest wprowadzenie bardziej restrykcyjnych przepisów, które uniemożliwią handel replikami dokumentów publicznych, a także skuteczna egzekucja tych przepisów. Tylko w ten sposób można skutecznie przeciwdziałać wyłudzeniom i oszustwom związanym z fałszywymi dokumentami.
Obowiązkowa rejestracja kart SIM, mimo początkowych trudności, przyniosła pozytywne efekty w postaci ograniczenia anonimowości użytkowników i zwiększenia bezpieczeństwa. Podobne podejście powinno zostać zastosowane w przypadku dokumentów kolekcjonerskich. Niezbędne jest jednak wprowadzenie bardziej rygorystycznych przepisów oraz ich skuteczna egzekucja, by wyeliminować handel fałszywymi dokumentami i zapewnić obywatelom bezpieczeństwo.
Wprowadzenie zakazu handlu dokumentami kolekcjonerskimi to krok w dobrym kierunku, ale niewystarczający. Konieczne są dalsze działania legislacyjne i operacyjne, które uniemożliwią handel replikami dokumentów publicznych i skutecznie przeciwdziałają oszustwom związanym z fałszywymi dokumentami. Tylko wtedy można mówić o realnej ochronie obywateli przed wyłudzeniami i innymi przestępstwami związanymi z fałszywymi dokumentami.